Futboliści Mławianki zaskakują lidera ligi w Skierniewicach, zdobywając cenny punkt
Pomimo przewagi na papierze, zespół piłkarski z Skierniewic nie zdołał pokonać swoich rywali z Mławianki. Piłkarze mławian stawili czoła liderowi ligi, tocząc z nim intensywną walkę na boisku i ostatecznie zdobywając jeden punkt. Triumf ten jest szczególnie cenny, biorąc pod uwagę, że trener Mławianki, Bartosz Szczęsny, nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników swojej drużyny.
Joao Odillon zmaga się z kontuzją mięśnia, co zmusiło go do opuszczenia jednego meczu rozgrywek. Natomiast Ivan Hurenko i Jakub Tworek byli wykluczeni z powodu kartek – Hurenko za czerwoną, a Tworek za nadmiar żółtych kartek.
Ta sytuacja wymusiła na trenerze zielono-białych wprowadzenie zmian w składzie na starcie meczu. W porównaniu do ostatniego meczu z Łomżą, w tym pojawili się Mateusz Markowicz, Kacper Wojtyszyn i Kahsay Ezana (który wrócił po dwóch meczach pauzy spowodowanej czerwoną kartką).
Okazało się, że mławianie nie bali się faworyta do zwycięstwa. Unia Skierniewice mogła poszczycić się doskonałym bilansem na swoim terenie, z czterema zwycięstwami z rzędu. Piątego jednak nie udało się zdobyć, ponieważ drużyna gospodarzy nie zdołała pokonać solidnej obrony Mławianki.
Dwa pierwsze poważne ataki to zasługa mławian. Główka Kahsay Ezana po rzucie wolnym minęła o włos słupek, a w 20. minucie strzał Michała Stryjewskiego przekroczył poprzeczkę.
Chociaż drużyna gospodarzy kilkukrotnie trafiała w bramkę, bramkarz Mławianki, Kacper Jureczko, wykazał się znakomitą formą. Pierwszy raz skutecznie obronił rzut wolny, a tuż przed końcem pierwszej połowy powstrzymał strzał Mateusza Szmyda w sytuacji sam na sam.
Druga połowa nie przyniosła żadnych bramek. Najbliżej szczęścia byli mławianie, którzy w 68. minucie przeprowadzili szybki kontratak. Michał Stryjewski podał piłkę do swojego brata Mateusza, którego strzał w długi róg minął bramkę o zaledwie kilka centymetrów.